Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Julek Komajda - nasz mały bohater, nadrabia stracony czas

Krzysztof Kaniecki
Julek Komajda z mamą
Julek Komajda z mamą Krzysztof Kaniecki
Niespełna 5-letni Julek Komajda, o którego nowotworze i walce rodziców o powrót chłopca do zdrowia, pisaliśmy na łamach naszej gazety, nadrabia z nawiązką stracone w szpitalnych salach 1,5 roku. Chłopiec cieszy się życiem, choć to jeszcze nie koniec terapii w USA.

Rodzice młodego uniejowianina wybiorą się z Julkiem za ocean w czerwcu. Będzie to siódme, ale jednocześnie ostatnie już podanie specjalnej szczepionki antyneuro-blastoma. Podczas ich poprzedniej, styczniowej wizyty w Memorial Sloan Kettering Cancer Center w Nowym Jorku, ojciec Julka zapytał doktora Shakeela Modaka, jaka jest jego opinia odnośnie dalszej terapii. Czy uważa, że powinniśmy się zastanowić nad ponowną próbą przeprowadzenia immunoterapii, ale z wykorzystaniem innych przeciwciał ? Doktor odpowiedział, że obecnie jest większe ryzyko powikłań związanych z tą terapią niż ryzyko wznowy nowotworu.

- Takie słowa, to miód na nasze uszy - mówi Bartosz Komajda, tata Juliana. - Nie można sobie wyobrazić lepszej informacji i to jeszcze od tak wielkiego autorytetu w dziedzinie badań nad neuroblastomą . Oswajamy się powoli z tą informacją i powrotem do normalności. Z drugiej strony trzymamy rękę na pulsie i kontynuujemy raz na kwartał kompleksowe kontrole nowotworowe. Jeszcze przez około 3 lata, to konieczność. Nie możemy sobie pozwolić na żaden błąd, czy niedopatrzenie w tej materii...

Rodzice Julka dziękują wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób wspomogli ich w czasie trudnej batalii o powrót ich synka do zdrowia. To nie było proste, tym bardziej, że nazywany potocznie cichym zabójcą dzieci nowotwór został wykryty w najgroźniejszym stadium rozwoju tej śmiertelnej choroby. W pierwszej fazie leczeniem Julka zajęli się lekarze w Europie. Po wyczerpującej chemioterapii wycięli chłopcu guza. Był wielkości... grejpfruta. Julek z większymi lub mniejszymi problemami pokonywał kolejne etapy leczenia choroby. I kiedy wydawało się, że stał się cud, bo okazało się, że chłopiec jest czysty onkologicznie, i ma dobre wyniki badań krwi, lekarze musieli przerwać ostatni etap leczenia. Wymęczony leczeniem organizm nie zareagował na immunoterapię, tak jak powinien. Nadzieja przyszła zza oceanu, ale koszt leczenia przerastał możliwości rodziny, ale znaleźli się ludzie dobrego serca, którzy w zaledwie 40 dni, zebrali ponad 800 tys. zł.

- Dziś też pytają nas o oddanie 1 procenta podatku na Julka, ale my stawiamy uczciwie sprawę. Nie będziemy tych pieniędzy zbierać. Chcielibyśmy poprosić o przekazanie 1 procenta dla Karinki Chrzuszcz, która choruje na mukowiscydozę - zachęca tata Julka. - Numer KRS to 0000064892.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poddebice.naszemiasto.pl Nasze Miasto