Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Obrońcy zwierząt odebrali psy z terenu oczyszczalni w gminie Rusiec. Zdjęcia są drastyczne. Co na to gmina?

Magdalena Buchalska-Frysz
Magdalena Buchalska-Frysz
Wychudzone, brudne, zapchlone, skrajnie zaniedbane, tak na zdjęciach prezentowanych przez Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt wyglądają psy, które aktywiści odebrali na własną rękę, w niedzielne popołudnie, z terenu oczyszczalni w gminie Rusiec. Wójt przyznaje, że psy tam były, ale uważa, że jeden z nich mógł zostać podrzucony na potrzeby rozdmuchania tej sytuacji

DIOZ odebrał psy z gminy Rusiec

Nagrania i zdjęcia z niedzielnej wizyty czy też interwencji działaczy Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt obiegły już internet i wywołały falę komentarzy. Natychmiast też ruszyła lawina pieniędzy wpłacanych na tę Fundację, które, jak mówią członkowie DIOZ, mają być przeznaczone na leczenie odebranych gminie zwierzaków. Od niedzieli wieczór do wtorku w południe na koncie pojawiło się nieco ponad 50 tys. zł, a zbiórkę wsparło blisko 1400 osób. Pieniądze można było przekazywać też blikiem i systemem Paypal.

Działacze DIOZ w gminie Rusiec pojawili się w niedzielne popołudnie. Jak twierdzą, dostali sygnał od mieszkańców, iż na terenie oczyszczalni są przetrzymywane w skandalicznych warunkach psy. Weszli więc na teren zakładu, jak mówią, zastali tam przerażającą sytuację.

DIOZ: ten pies nie może ustać na łapach

Na nagraniach pokazują znajdujące się na tym terenie boksy-klatki, prowizoryczne, czasam zbyt małe i zamknięte w nich psy. jak mówią, wychudzone, z widocznymi żebrami, bez jedzenia i bez wody, zapchlone. Pokazują miski - puste, brudne, oblepione piachem.

- Ten pies oprócz piachu w misce nie ma niczego - mówili wskazując na jeden z boksów. - Miski są brudne i suche, zabieramy je i wieziemy urzędnikom. Co innego, gdy w misce nie ma wody, a ta miska tutaj jest sucha, tutaj jest popiół - mówi potrząsając jedną z misek. Wszystko to zobaczyć można na ich profilu na Instagramie, gdzie wrzucają nagrania.

Z ich relacji wynika, że w najgorszym stanie jest jeden z psów, zagłodzony, w stanie agonalnym, nie mogący ustać samodzielnie na łapach, ani nawet sam jeść.

- Jego stan jest krytyczny, jest skrajnie zagłodzony, ma rany na pyszczku i bardzo skołtunioną sierść - relacjonując pokazując drastyczne zdjęcia w internecie. - Te psy wszystkie są jakieś takie niedożywione trochę - mówił przedstawiciel DIOZ pokazując kolejne zwierzaki wyprowadzane z boksów.

Jak pokazują na nagraniu, pies, który jest w najgorszym stanie waży 5,3 kg, a powinien ważyć przynajmniej 15 kg. Widok jest przerażający, pies cały jest oblepiony brudem, a spod sierści wystają mu żebra. Pokazują też innego psa, który bardzo łapczywie, właściwie łyka jedzenie podane mu już po zabraniu z Ruśca.

Działacze DIOZ zabrali z oczyszczalni w Ruścu wszystkie zwierzaki, jak mówią to 6 psów. Jednak nim wyjechali z Ruśca pojawili się na spotkaniu wyborczym Damiana Szczytowskiego, wójta gminy Rusiec, który ubiega się o reelekcję i spotyka z mieszkańcami. Nie przebierali w słowach i środkach, na spotkanie przynieśli psie miski zabrane z oczyszczalni oraz fekalia zwierząt.

- Jesteście oprawcami, zgłaszam do prokuratury, że konają u was zwierzęta - mówił w emocjach na spotkaniu wyborczym Konrad Kuźmiński, prezes Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt. - Wiemy, że obecny tu wójt kandyduje w wyborach. Gmina jest oprawcą, a zwierzęta konają. To są miski na wodę dla waszych zwierząt, które trzymacie nielegalnie na terenie oczyszczalni ścieków, miski, które nie widziały od lat wody - pokazuje naczynia, niektóre brudne i zardzewiałe. - Zostawiamy państwu fekalia tych zwierząt, żebyście pamiętali, jaki dramat im zgotowaliście.

Niech wójt zapłaci za leczenie psów

W poniedziałek przedstawiciele DIOZ ponownie pojawili się w Ruścu, by złożyć w urzędzie oficjalne zawiadomienie o interwencji. Od wójta zażądali deklaracji, czy gmina zapłaci za leczenie zwierzaków. Gmina chce natomiast, by psy do niej wróciły, deklaruje, że zajmie się ich leczeniem, jeśli tego wymagają. Sfilmowane urywki z tej wizyty DIOZ również wrzucił na Instagram.

Wójt Damian Szczytowski przyznaje, że na terenie oczyszczalni "od zawsze" funkcjonowało miejsce w którym tymczasowo przebywały zwierzaki przywiezione z terenu gminy. Dlaczego więc samorząd prowadził taką "nielegalną przechowalnię"? Z informacji wynika, że psy były zabierane z terenu gminy, po sygnałach od mieszkańców. Jak mówi wójt, mieszkańcy wymagają, by działania podejmować od razu, szczególnie, jeśli psy stwarzają zagrożenie np. dla dzieci, a schronisko ma ileś godzin na odłowienia zwierzaków. Twierdzi, że psy przebywały tam sporadycznie, tymczasowo, nie dłużej niż 24 godziny.

- Łatwiej jest więc, jeśli my zabierzemy takiego psa, przywieziemy go w dane miejsce, a później przyjeżdżają ze schroniska i go zabierają - mówi wójt. - Cztery pieski, o których mieliśmy świadomość, że tam są, to były psy do pilnowania tego miejsca. Jest tam pracownik, który o nie dba. Jeśli były faktycznie jakieś uchybienia, to zostaną wyciągnięte konsekwencje - dodaje. - Pracownicy twierdzą, iż żadnego psa w złym stanie, zwłaszcza tego pokazywanego w mediach, nie było.

Gmina twierdzi, że trafiają tam sporadycznie psy wyłapane "z drogi" po "namolnych" interwencjach mieszkańców, jednak przebywają tam nie dłużej niż dobę, po czym przekazywany jest do schroniska.

- W piątek mieliśmy taką sytuację z psem zagrażającym i został on przewieziony na teren zamknięty oczyszczalni ścieków - twierdzi. - Pies miał trafić do schroniska w poniedziałek ze względu na weekend.

- Teraz na pewno zlikwidujemy to miejsce - mówi. - Trudno, jeśli mieszkańcy zadzwonią, będziemy czekać na przyjazd przedstawicieli schroniska.

Damian Szczytowski obejrzał nagrania, które upublicznia DIOZ. - Raz i więcej nie chcę, ze względu na zatrważającą skalę oskarżeń. - mówi. Jego zdaniem warunki, które miały psy na terenie oczyszczalni, może nie były super, ale psy miały zapewnioną ciepłą budę, wodę, jedzenie i przebywały w dobrym otoczeniu. Mamy protokół z kontroli weterynarii w tamtym roku i nie było uchybień - dodaje.

Z informacji przekazanych przez gminę wynika, że samorząd ma podpisaną umowę ze schroniskiem dla zwierząt w Lututowie. W ubiegłym roku, tylko w grudniu, trafiły tam 24 psy, gmina wydała ponad 150 tys. zł na ten cel.

Wójt: nie wiem, czy to nie zagrywka polityczna

Wójt podkreśla też, że jeśli DIOZ miał informacje, że na terenie gminy dzieje się coś niedobrego ze zwierzakami, to powinien przyjść z policją czy weterynarią.

- Wtedy mielibyśmy pewność - mówi Damian Szczytowski. - A tymczasem teraz podejrzewamy, że jeden z tych psów, w najgorszym stanie, został tu podrzucony. Nie wiemy, czy ta sytuacja nie została sprowokowana i czy nie była to zagrywka polityczna przed wyborami.

Konrad Kuźmiński, przedstawiciel DIOZ, który interweniował w Ruścu odpiera te ataki. Jak mówi w jednym z nagrań, mieszka 400 kilometrów od Ruśca i nie miesza się w politykę.

Kontrola weterynarii w gminie Rusiec

Rok temu do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Bełchatowie wpłynął sygnał, iż w gminie Rusiec może dochodzić do nieprawidłowości w przetrzymywaniu zwierząt. Henryk Wojciechowski, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Bełchatowie potwierdza, iż przeprowadzana była wówczas kontrola.

- Wyniki były pozytywne i DIOZ został wówczas o tym powiadomiony - mówi Henryk Wojciechowski. - Gmina mówiła, że nie będzie rejestrowała tego miejsca jako schronisko, bo są to psy stróżujące. Pokazano nam też faktury na zakup karmy. Boksy były zadbane, a pracownik twierdził, że psy są wypuszczane na większy teren, szczelnie ogrodzony.

Jak dodaje, nawet, jeśli gmina po zgłoszeniu mieszkańców sama "odławiała" psy, to nie zna prawa, które zabraniałoby wójtowi to robić. Czy jednak psy od razu nie powinny trafić do schroniska?

- Tak naprawdę, do końca z literą prawa, to nie może ich przetrzymywać - mówi lekarz weterynarii. - Jednak w mojej ocenie, w tym konkretnym przypadku, to chyba lepiej było, że tak robił, niż głodne psy miałyby biegać po obszarze gminy.

Wczoraj weterynaria przeprowadziła kontrolę miejsca w którym znajdowały się zwierzaki, bo sprawą zainteresował się Wojewódzki Lekarz Weterynarii.

- Tam się nic nadzwyczajnego nie działo - twierdzi nadal Henryk Wojciechowski.

Przedstawiciele DIOZ o sprawie powiadomili Prokuraturę Rejonową w Bełchatowie, zgłoszenie wpłynęło w poniedziałek wieczór. Na miejscu była też policja, ale już po zdarzeniu, poinformowana, że ktoś wszedł na teren oczyszczalni.

Prokuraturę chce zawiadomić także wójt Damian Szczytowski - o popełnieniu przestępstwa, dokonanie włamania i kradzieży psów. W sieci pojawiło się mnóstwo jego zdjęć w zestawieniu ze zdjęciem zaniedbanego psa, ale też komentarzy pod jego adresem. - Pojawiły się też groźby i obelgi pod adresem moich dzieci - twierdzi wójt.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto