Jak informuje prezydent Sieradza Paweł Osiewała, remont marketu powinien zakończyć się do końca września, a miasto już jest na etapie projektowania zielonego ryneczku, by i ten dostosować do współczesnych wymogów. Miasto na tę inwestycję chce pozyskać zewnętrzne fundusze z unijnego Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich, bo obecnie mogą się do niego zgłaszać i mniejsze miasta. Zyskać można do miliona złotych, konkurs ma być ogłoszony jesienią tego roku. – Myślę, że przyszły rok będzie oznaczał kompleksowe zmiany w tym rejonie. Chociaż mam nadzieję, że pierwsze dostrzeżemy już w tym roku, bo inwestor dokona odnowienia nie tylko budynku, ale i otoczenia. Z tyłu marketu będzie podjazd dla samochodów dostawczych wykonany z kostki, a powstały ciąg do ulicy Piastowskiej uzupełni od tej strony dwumetrowy chodnik-objemka, którą będą mogli przejść mieszkańcy. I tu więc znikną stare budki przy samym budynku. A my z czasem zaoferujemy 60 miejsc do handlowania w godziwych warunkach z szaletami, wodą, prądem. Chcemy dać handlującym i kupującym nową jakość. Mam nadzieję, że już od lata przyszłego roku.
Prezydent zapewnia przy tym, że z nadejściem zmian nie będzie już żadnego przyzwolenia na handel w miejscach do tego nie przystosowanych. – Cały powinien się odbywać tam, gdzie jest przewidziana taka funkcja – _zapewnia prezydent zapowiadając, że nowe stoiska powstaną na zielonym ryneczku i wzdłuż Piastowskiej od strony ul. Łokietka. _– Tak jak to pierwotnie wyglądało. Zbiegiem dziwnych okoliczności handel później trafił, moim zdaniem nie powinien, przed samą Biedronkę. Chcemy więc wrócić do tego, co było na początku.
Prezydent zapewnia, że modernizacja zielonego ryneczku zostanie przeprowadzona nawet jeśli spełni się czarny scenariusz i dofinansowania z zewnątrz nie będzie. – Zrobimy to własnymi siłami, ale skoro można poczekać na kilkaset tysięcy złotych myślę, że warto – przekonuje Paweł Osiewała mówiąc, że trudno jest obecnie określić, ile inwestycja ma kosztować, bo szacunki są różne – od kilkuset tysięcy do miliona dwustu tysięcy złotych.
Walka o uporządkowanie handlu w tej okolicy sięga już kilku lat. Narzędziem, która miała miastu w tym pomóc, była drakońska opłata wprowadzona dla miejsc nieprzystosowanych dla handlu. Ustalono ją w wysokości 20 zł za metr kwadratowy, podczas gdy dla targowisk była ośmiokrotnie mniejsza – rzędu 2,5 zł/m kw. Została wprowadzona w marcu 2012 roku, ale to sprawy nie załatwiło. Już w kwietniu tego samego roku z dramatycznym apelem w obronie swoich miejsc pracy wystąpili właściciele stoisk handlowych znajdujących się przed Biedronką przy ul. Jana Pawła II w Sieradzu, którzy także zostali objęci drakońską opłatą. „Ich” plac statusu targowiska bowiem nie ma - jest to teren dzierżawiony przez sieradzkiego przedsiębiorcę, który z kolei wynajmuje tę powierzchnię pod handlowe stoiska. Protest handlowców przyniósł efekt. W listopadzie tego samego roku rada znów wróciła do sprawy targowych opłat. Sporny plac przed „Biedronką” (a także ul. Bazylika przy cmentarzu) objęty został strefą rozszerzającą obszar, na terenie którego obowiązują niższe stawki targowe.
Walka z drakońską opłatą poszła i od drugiej strony. Rozpoczął ją sam dzierżawca zaskarżając zapisy uchwały. W styczniu 2013 roku pojawił się wyrok sądu administracyjnego, który pierwszą uchwałę rady w sprawie opłat uznał za niesprawiedliwą dla przedsiębiorcy. Urząd się odwołał i zielone światło dla stosowania opłaty dostał z początkiem jesieni 2015 roku.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?