Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Protest głodowy medyków w Łodzi. Dzień 3 [ZDJĘCIA]

Redakcja
Protest głodowy medyków w Łodzi
Protest głodowy medyków w Łodzi Agnieszka Jędrzejczak
Protest głodowy lekarzy w szpitalu im. Barlickiego w Łodzi trwa trzeci dzień. Protestujących jest coraz więcej, a głodówkę w ostatnich dniach rozpoczęto już także w Krakowie, Gdańsku i Wrocławiu.

- Zaczynamy odczuwać zmęczenie, na wykonanie naszych codziennych czynności potrzebujemy więcej czasu, ale jesteśmy pełni nadziei i nie tracimy dobrego ducha - mówi nam Piotrek, lekarz stażysta.

Protest głodowy w Łodzi trwa od czwartku (19 października). Zaczęło go pięcioro lekarzy rezydentów i stażystów, ale już drugiego dnia protestu głodowego dołączyli kolejni lekarze. W efekcie od soboty protest prowadzi ośmioro medyków w tym jeden diagnosta laboratoryjny i już kolejni pracownicy medyczni zapowiadają swój udział.

Nie chcę iść na łatwiznę i wyjechać

- Moi rodzice są lekarzami, więc jeszcze przed rozpoczęciem studiów znałam sytuację w ochronie zdrowia, wiedziałam jak wygląda specjalizacja, dlatego dziś walczę, by doszło do zmian. Wierzę, że uda nam się to zrobić - mówi Paulina, lekarz stażysta z Łodzi, która w drugiej dobie dołączyła do protestu. - Nie mogę powiedzieć, że nie myślę o tym, by wyjechać z kraju. Byłam na praktykach w szpitalu w Austrii i w porównaniu do Polski to zupełnie inna rzeczywistość. Nie ma takiej biurokracji, lekarz nie zajmuje się głównie wypełnianiem dokumentacji medycznej, nie może też przekroczyć swojej normy godzinowej w pracy. Tam personel ma specjalne karty, którymi posługuje się w szpitalu i pamiętam, że kiedy minęły moje godziny pracy, nie mogłam nic otworzyć w szpitalu swoją kartą. Pamiętam też jak np. na ostrej neurologii na jednego pacjenta przypadał jeden lekarz, jedna pielęgniarka i jeden fizjoterapeuta. U nas to niestety na razie niewykonalne - dodaje.

Zobacz też:Lekarze rezydenci głodują w szpitalu im. Barlickiego w Łodzi [ZDJĘCIA, FILM]

Do protestu dołączyć postanowił także Mateusz, lekarz rezydent radiologii z Łodzi. - Robimy to w słusznej sprawie. Głodówka to radykalna forma protestu, ale dzięki temu to, o co walczymy jest bardziej dostrzegane przez społeczeństwo - mówi Mateusz. - Najłatwiej byłoby wyjechać, zostawić te problemy, ale chcę specjalizować się tutaj, w swoim kraju, blisko swojej rodziny.

W sobotę protest głodowy w Łodzi rozpoczął również diagnosta laboratoryjny. - Problemem w tej dziedzinie jest m.in. brak wydzielonych finansów na diagnostykę laboratoryjną i brak laboratoriów włączonych w strukturę szpitali. Laboratoria w głównej mierze są sprywatyzowane. A przecież 80 proc. decyzji lekarza w leczeniu pacjenta opiera się na wynikach badań laboratoryjnych. Bez nich nie ma diagnostyki - mówi Łukasz, protestujący diagnosta.

Głodujących każdego dnia odwiedzają wspierający ich inni pracownicy ochrony zdrowia, studenci i pacjenci. Głosy wsparcia słyszy się tu niemal na każdym kroku. - Walczcie, trzymam za was kciuki - pada co jakiś czas od przechodzących przez korytarz pacjentów. Jedna z nich przyniosła protestującym bukiet kwiatów. W sobotę odwiedził ich także prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Łodzi.

Nikt nie powiedział "dziękuję"

- Macie nasze pełne poparcie, tak jak poparcie lekarzy na całym świecie. Ubolewam, że nikt z resortu nie powiedział wam "dziękuję" za to, że walczycie o zmiany, że narażacie własne zdrowie dla pacjentów i wszystkich pracowników ochrony zdrowia. Stara się was cały czas zdyskredytować, padają zarzuty, że jesteście pozbawieni zasad, ale to właśnie wy jesteście teraz najbliżej kodeksu etyki. Nie przedkładacie tej walki nad bezpieczeństwo pacjentów - powiedział protestującym dr Grzegorz Mazur. - Niedofinansowanie to główny problem systemu ochrony zdrowia. To jest czas, kiedy władze powinny przystąpić do poważnych rozmów. Światowe Stowarzyszenie Lekarskie przyjęło Nadzwyczajną Rezolucję w sprawie sytuacji w Polsce, solidaryzuje się z lekarzami i apeluje do premier o włączenie się do negocjacji.

Głodujący są pod kontrolą tzw. lekarzy protestu, w tym psychologa. Lokalne głodówki rozpoczęli również pracownicy ochrony zdrowia w Szczecinie, Lesznie, Bydgoszczy, Krakowie, Gdańsku i Wrocławiu. O organizacji swoich mówią jeszcze inne miasta. W Warszawie protest głodowy trwa od 2 października. Przez siedem dni głodował tam Tomasz Karadua, lekarz rezydent z Łodzi. Został zdyskwalifikowany ze względu na stan zdrowia.

- Bałem się, że jak przyjadę na protest do Łodzi to zobaczę zmęczonych, niewierzących, że nasza walka ma sens ludzi. Rząd stara się brać nas na przeczekanie i to może demotywować. Ale samo poruszenie, które zobaczyłem zaraz po przekroczeniu progu szpitala, odbudowało moją wiarę, że także osoby biorące udział w lokalnych protestach są bardzo zmobilizowane. To jest nasza siła - powiedział nam Tomasz Karadua. - Uzyskaliśmy jedną bardzo ważną rzecz, że teraz rząd mówi oficjalnie i głośno o 6 proc. PKB. Do tej pory chwalono się wyłącznie dotychczasowymi osiągnięciami. Chcemy teraz uzyskać skrócenie okresu dojścia do tego z ponad siedmiu lat do 3-4 lat. Jeżeli uda nam się to, będziemy bardzo bliscy porozumienia - dodał.

29 października ulicą Piotrkowską w Łodzi przejdzie marsz solidarności z protestującymi medykami i poparcia dla zmian w ochronie zdrowia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto