Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skatowany pies Fijo znalazł w końcu nowy dom. Po siedmiu miesiącach czekania trafił do Łodzi

Matylda Witkowska
materiały Fundacji dla Szczeniąt Judyta
Ciężko skatowany i poruszający się na psim wózku szczeniak Fijo znalazł szczęśliwy dom w Łodzi. Czekał na niego siedem miesięcy, bo mało kto był w stanie zająć się niepełnosprawnym czworonogiem.

Tą sprawą na początku roku żyła cała Polska. Bestialsko pobitego czteromiesięcznego szczeniaka Fijo znalazła 27 stycznia jego właścicielka, mieszkanka Chełmży koło Torunia.

Tego dnia wraz z dziećmi kobieta przebywała u rodziny. Z Fijo został jej mąż. Gdy wróciła do domu, jej pies leżał w kałuży krwi. Miał wybite zęby, połamane żebra i uszkodzony kręgosłup. Jak określili to później badający go weterynarze, Fijo był tak bity, że „tkanki miękkie były zeszlifowane praktycznie do kości”.

Właściciel psa, 30-letni Bartosz D. uciekł i zaczął ukrywać się przed policją. Prokuratura wystawiła za nim list gończy. W jego poszukiwanie zaangażowali się internauci z całej Polski.

Na początku marca Bartosz D. został zatrzymany u rodziny pod Toruniem. Tłumaczył się, że pod wpływem alkoholu przewrócił się na psa, a także, że „kocha zwierzęta”.

Prokuratura nie dała wiary tym zapewnieniom. Zdaniem biegłych weterynarzy pies mógł być kopnięty, zrzucony lub uderzony z góry nieznanym przedmiotem. Bartosz D. trafił tymczasowo do aresztu.

Opiekę nad skatowanym psem zapewniła Fundacja dla Szczeniąt Judyta. Ludzie z całej Polski wpłacali pieniądze na jego leczenie. Fijo trafił najpierw do przychodni w Mazańcowicach koło Bielska- Białej, później do klinik w Czechach i w Portugalii. Niestety z powodu urazu kręgosłupa nie udało się przywrócić mu władzy w nogach.

W sierpniu Fijo otrzymał specjalistyczny wózek inwalidzki dla zwierząt. Od tej chwili mógł samodzielnie się przemieszczać. Mimo ciężkich przeżyć nie zwątpił w człowieka. Pozostał radosnym i pogodnym pieskiem.

Jednak miesiące mijały, a Fijo nadal czekał na kogoś, kto go przygarnie. Okazało się bowiem, że trudno znaleźć osobę, która zapewni mu odpowiednie warunki.

- Mieliśmy dużo telefonów jednak nie każdy jest w stanie zająć się takim psem - przyznaje Małgorzata Brzezińska z Fundacji dla Szczeniąt Judyta. - Piesek nie trzyma moczu i kału, nie wstanie, żeby się załatwić. Dlatego nie można go zostawiać samego w domu, bo wszystko będzie ubrudzone - przyznaje Brzezińska.

Konieczna była rodzina w której ktoś cały czas przebywa w domu, mająca domek lub mieszkanie z windą. A także wystarczająco dużo sił, by 15-kilogramowego Fijo wsadzać codziennie na wózek.

Fijo czekał na adopcję siedem miesięcy. Dwa tygodnie temu, po kolejnym reportażu o smutnym losie psa usłyszała o nim rodzina z Łodzi. Spotkała się z Fijo i obie strony od razu przypadły sobie do gustu.

Łodzianie mają już dwa inne psy. - Rodzina ma potrzebne doświadczenie i wielką empatię - podkreśla Brzezińska. - Ma też środki i możliwości, by pomóc Fijo lepiej korzystać z życia - zapewnia.

Tymczasem 13 listopada w Toruniu ma się odbyć pierwsza rozprawa w sprawie Bartosza D. Za znęcanie się nad psem ze szczególnym okrucieństwem grozi mu do trzech lat więzienia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto