Czy marzec będzie ostatnim miesiącem funkcjonowania czarnkowskiego szpitala w formule covidowej? Obecnie decyzją wojewody wielkopolskiego w placówce zabezpieczonych jest 100 miejsc dla pacjentów ze stwierdzonym zakażeniem Sars-Cov2. Zajętych jest jednak tylko niewiele więcej niż połowa. Aktualnie hospitalizowanych jest 53 pacjentów w tym 10 dzieci i 4 osoby na OIOM-ie.
- Pacjentów byłoby jeszcze mniej, gdyby nie to, że zostaliśmy praktycznie jedynym covidowym szpitalem w regionie. Ostatnio przywieziono nam chorych nawet z Międzychodu –
mówi Bożena Sadowska, dyrektor czarnkowskiego szpitala.
W sposób normalny funkcjonuje w szpitalu tylko Izba Przyjęć i poradnie.
Marzenie o normalności
Dyrektor Sadowska pewne nadzieje pokłada w tym, że 31 marca bieżącego roku kończą się dodatki dla medyków, więc może się okazać, że rząd nie chcąc przedłużać tych wypłat, zrezygnuje z utrzymywania statusu placówek covidowych i szpitale od kwietnia powrócą do długo oczekiwanej normalności. Przez normalność w przypadku Czarnkowa Bożena Sadowska rozumie funkcjonowanie oddziału internistycznego, ZOL-u, pediatrii, chirurgii z pododdziałem urazowym oraz oddziału ginekologicznego.
Kim budować zespół?
Obawy są jedynie o to, czy uda się odbudować zespół by móc normalnie funkcjonować. Dodatki za pracę w szpitalu covidowym w wysokości nawet 15 tys. złotych miesięcznie są bowiem czynnikiem, który wpływa na to, że czarnkowska lecznica w tej chwili nie ma większych problemów ze znalezieniem obsady. Co będzie, gdy dodatków zabraknie?
Nowe wyzwania
Od tygodnia czarnkowski szpital – podobnie jak wiele innych placówek w kraju - staje w obliczu kolejnego wyzwania. Są nim pacjenci przybywający z Ukrainy.
- W naszym mieście pracuje bardzo dużo Ukraińców w wielu zakładach. To do nich przyjeżdżają teraz uchodźcy. Mają zazwyczaj gdzie się podziać, ma się kto nimi zaopiekować –
mówi dyrektor czarnkowskigo szpitala.
Ale są często w kiepskiej kondycji i wymagają pomocy lekarskiej. Osoby te zgłaszają się na Izbę Przyjęć. Jak mówi Bożena Sadowska, często są przemarznięci i przemęczeni.
- Były u nas dzieci, które mają za sobą dwudniowy marsz do granicy. Tym ludziom musimy udzielić pomocy.
Na szczęście personel szpitala nie musi borykać się z barierami językowymi. Uchodźcy często trafiają do szpitala w towarzystwie krewnych, którzy mieszkają w Polsce od jakiegoś czasu i są w stanie się porozumieć lub korzystają z pomocy zakładów pracy, które zatrudniając obywateli Ukrainy, dysponują tłumaczami. W poważnych sytuacjach też udało się znaleźć rozwiązanie.
- Dzięki pomocy Urzędu Miasta w Czarnkowie, nawiązaliśmy kontakt z lekarzem pochodzenia ukraińskiego, który pracuje w Krakowie i tłumaczy dokumentację medyczną –
mówi dyrektor Sadowska.
Z takiej pomocy czarnkowski szpital też już korzystał.
Komary - co je wabi a co odstrasza?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?