Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szukamy bliskich Antoniego Jańca, Żołnierza Wyklętego

Dariusz Piekarczyk
Szukamy bliskich Antoniego Jańca, Żołnierza Wyklętego
Szukamy bliskich Antoniego Jańca, Żołnierza Wyklętego Fot. Dariusz Piekarczyk
Szukamy bliskich Antoniego Jańca, Żołnierza Wyklętego.Rodzina Bartolików z Sieradza opiekuje się grobem żołnierza wyklętego i szuka jego bliskich

Szukamy bliskich Antoniego Jańca, Żołnierza Wyklętego
Na Cmentarzu Parafialnym w Sieradzu przy ul. Wojska Polskiego spoczywa Antoni Janiec. Jak czytamy na tablicy epitafijnej, miał lat 23 i poległ na polu chwały 17 maja 1946 roku. Był żołnierzem Konspiracyjnego Wojska Polskiego. Na jego grobie, przez całe te lata, nie był nikt z jego rodziny. Ba, bliscy Antoniego Jańca nie wiedzą zapewne gdzie jest pochowany. Być może do dziś ktoś na Antoniego Jańca czeka. Za pośrednictwem „Dziennika Łódzkiego” szukamy bliskich „Żołnierza Wyklętego”, któremu grób zrobiła rodzina Bartolików z Sieradza i do dziś się nim opiekuje.
– Z tego co ustaliliśmy, Antoni Janiec został zamordowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, najprawdopodobniej z Sieradza, w lasach koło Męckiej Woli - opowiada Grzegorz Bartolik. - Data jego śmierci jest przybliżona. Miejscowi ludzie załadowali jego zwłoki na furmankę i pod osłoną nocy przywieźli na sieradzkim cmentarz, gdzie został po kryjomu pochowany przez Mariana Grobelnego, ówczesnego grabarza, którego syn Edward chował potem słynnego sieradzkiego fryzjera Antoniego Cierplikowskiego. Na probie postawiono wtedy jedynie krzyż, nie było żadnej tabliczki, po prostu nic. Marian Grobelny prowadził jednak swoją dokumentację, zanotował co i jak. W latach osiemdziesiątych, już po odwilży, Antoni Bartolik, mój stryj, który także był żołnierzem wyklętym, ujawnił mi dane spoczywającego w grobie. Mało tego stryj ufundował także Antoniemu Jańcowi nagrobek. Nasza rodzina od zawsze opiekowała się i nadal opiekuje tym grobem. Dzieci wiedzą, że chodziło się zawsze i chodzi na grób naszego partyzanta. Tak, próbowaliśmy, ale widocznie nieskutecznie ustalić jego rodzinę, może teraz, za pośrednictwem “Dziennika Łódzkiego” w końcu się uda. Podobno, ale tylko podobno, pochodził gdzieś spod Piotrkowa. - Przy jego pochówku była moja mama - wspomina Tadeusz Bartolik. - Opowiadała, że wracała do domu wspólnie z Ireną Zakrzewską, moją matką chrzestną i jeszcze jedną kobieta do domu. Przechodziły obok cmentarza. Zauważyły, że coś tam się dzieje i postanowiły zboczyć.Ciało mężczyzny przywieziono wozem konnym. Zdaje się, że pochowano go bez trumny, ale co do tego pewności nie mam. Byłoby cudownie, gdyby znaleźli się jego bliscy, może on jeszcze żyje w czyjejś świadomości?

\

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto