Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zalewani przy autostradzie A2 (zdjęcia)

Krzysztof Kaniecki
Na zalane pola nie da się wjechać rolniczym sprzętem
Na zalane pola nie da się wjechać rolniczym sprzętem Fot. Krzysztof Kaniecki
Przez blisko 6 lat od oddania autostrady A2 rolnicy z Dzierżaw nie mogą doprosić się naprawy zniszczonej melioracji.

Ludzie, których pola graniczą z autostradą A2, złośliwie żartują, że przerzucą się na hodowlę ryb, choć tak naprawdę wcale im do śmiechu nie jest. To dlatego, że przez sześć lat, jakie niebawem miną od wybudowania trasy, ich grunty są nieustannie zalewane. Ludzie jednoznacznie wskazują winnego. Ich zdaniem, kiedy budowano A2, drogowcy zniszczyli wcześniej sprawnie działającą meliorację.

- Od momentu, jak tylko powstała ta autostrada, co roku jest to samo, a wręcz z każdym rokiem gorzej - załamuje ręce Andrzej Jędrzejczak, którego brat nie może wjechać, by uprawić około 2 hektarów pola. - Woda stoi i nie schodzi.

- A dla drogowców temat wydaje się być zamknięty - dodaje Lech Durys. - My piszemy do nich pismo za pismem, a oni stosują spychologię.

- To znaczy, że obarczają winą kogoś innego? - chcemy wiedzieć.

- Może i nie, ale zachowują się na zasadzie, szukajcie sami sobie winnych - odpowiada Urszula Durys. - Zostaliśmy sami z problemem. Co z tego, że obsiejemy pole zbożem, jak za chwilę robi się ono żółte i ginie. Tam, gdzie woda stoi, to nawet ciągnikiem się nie wjedzie. Po co płacimy pieniądze z podatku oraz za zmarnowane nawozy? Mamy tyle pola, a nie mamy paszy dla bydła i nikt nie ponosi za to odpowiedzialności.
Problem dotyka bezpośrednio dziewięć rodzin. Mieszkańcy Dzierżaw dziwią się, dlaczego przez tyle czasu nikt nie podjął się próby zaradzenia problemowi zalewanych pól. Sposób jest prosty. Wystarczy zrobić odpływ, oczyścić i naprawić zniszczone sączki drenarskie. Mieszkańcy sami nie są w stanie tego zrobić. - Nie wiem, kto to projektował, ale chyba ktoś bez głowy, skoro rów przy autostradzie jest wyżej niż pola - zauważa pani Urszula. - Woda, żeby nie wiem co, to pod górkę nie pójdzie.
Henryk Koziński uważa, że walka z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad o naprawienie zniszczonej melioracji jest walką z wiatrakami, ale nie załamuje się: - Jak nie da się inaczej załatwić tego problemu, to pójdę do sądu - zapowiada. - Czekam jeszcze odpowiedzi na nasz ostatni list, a potem pójdę walczyć o swoje w sądzie. Nie może być tak, że my sobie piszemy petycje, a nikt nawet nie raczy na nie odpowiedzieć. Bo pola przy tej cholernej autostradzie mamy takie, że już nawet dzikie kaczki chcą się tu lęgnąć.

Co na to administrator autostrady? Czytaj w dzisiejszym wydaniu tygodnika "Nad Wartą".

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto